Po intensywnym weekendzie trzeba było wrócić na uczelnię. Na szczęście nikt nie robi problemów jeżeli przyjdzie się po 10 do pracy :) Tego dnia na obiad poszliśmy do pewnej wegetariańskiej kantyny, gdzie za 35 rupii dostaje się 'meal'. Posiłek składa się z nieograniczonej ilości chapati (placka), ryżu oraz 3 różnych dań wegetariańskich. Każdego dnia jest coś innego, ale zazwyczaj jest to połączenie kapusty, ziemniaków, fasoli czy też jakiś innych warzyw i sosów.
Po pracy udałem się na odpoczynek do pokoju, bowiem wieczorem spotykaliśmy się prawie wszyscy w restauracji Saiba na urodzinowej kolacji Sary i Nedry.
Zamówiłem jakiegoś kurczaka - już mi się te nazwy mieszają - generalnie większość smakuje podobnie - pełno ostrych przypraw i taka papka z wszystkiego :)
Po posiłku był tort dla każdego. Spędziliśmy tu ponad 2 godziny, bo przy takiej ilośći osób (ponad 30) zamawianie jedzenia, dostarczenie go, zjedzenie, a następnie zapłacenie zawsze zajmuje dużo czasu.
Niektórzy zamawiali ciastko, które jest podawane na rozgrzanej patelni, a następnie kelner polewa je czekoladą oraz posypuje orzechami. Całość jest bardzo efektowna.
Część ludzi wybrała się do klubu. Jako, że był to poniedziałek, to większość lokali jest zamknięta. My trafiliśmy w końcu na pewien klub, w którym tańczyliśmy do 12 - później przenieśliśmy się piętro wyżej do innego - i tam zostaliśmy pół godziny.
(fot. N.Mazur)
Ogólnie w Manipalu nie ma dysoktek, które by nie kończyły się o 12 lub 1 w nocy... Dlatego na imprezy trzeba chodzić najpóźniej o 22 :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz