wtorek, 2 sierpnia 2011

Dzień 10 - plaża Malpe po raz drugi...

Środa przywitała mnie piękny słońcem. Moja pierwsza myśl - plaża po pracy :) Oczywiście nie mógłbym zacząć opisywać wypadu na plaże, bez zdjęcia mojego lunchu :)

Tym razem poszliśmy do restauracji sąsiadującej z meczetem. Faktycznie klienci to głównie muzłumanie - kobiety w czarnych sukniach z zasłoniętymi twarzami, a mężczyźni w tradycyjnych czapkach (taqiyah).

Podobno tylko tutaj można zamówić wołowinę, więc i my spróbowaliśmy. Do tego wzięliśmy jakąś dziwną parathe, która była pokrojona i wymieszana z warzywami. O ile paratha była smaczna, o tyle wołowina była za ostra i niezbyt miękka.
 


Kiepskie jedzenie wynagrodził mi sok z mango, który aż kipiał swoją gęstością i soczystością. Był wyśmienity w smaku. Takiego soku nie piłem jeszcze nigdy w życiu!
 

Na plaże wyruszyliśmy przed 17. Zmierzając na autobus mijaliśmy pobliskie domki i boiska sportowe, które znajdują się tuż obok akademików.



W drodzę na główny plac Tiger Circle, mija się uczelnię medycyny, która na dziedzińcu posiada kolorową fontannę oraz efektowny deptak.




Tiger Circle to centralny punkt miasta - 'rondo' gdzie panuje największy ruch.
 



Oczywiście nie ma zasad ruchu, poza tym, że każdy ma pierwszeństwo :) Przechodzenie na drugą stronę ulicy jest wyzwaniem :)



Przy TC zbiera się wiele osób, bowiem dookoła jest pełno sklepów, restauracji; znajdziemy tu postój taksówek, rikszy, a także dworzec autobusowy.
 



Po pół godzinnej podróży 2 autobusami (przez Udupi) wysiadamy w Malpe. Tym razem autobus nie dowiózł nas pod samą plaże, więc musieliśmy przejść kilkaset metrów.
 


Droga ku plaży jest otoczona lasami drzew palmowych. Gdzieniegdzie znajdują się małe chatki.   


Tu i ówdzie znajdziemy małe sklepiki z przekąskami, stragany z kukurydzą, a także pamiątkami i strojami kąpielowymi.
 




Przy plaży znajduje się kilka restauracji i barów.
 


Przed nimi znajduje się niewielki lasek palmowy, gdzie umieszczono ławeczki. Wiele osób przyjeżdża tutaj na motorach, czy też rowerach, aby odpocząć po pracy.
 


Na plaży znajdowała się łódź rybacka, do której podbiegła śliczna dziewczynka - bez wahania pstryknąłem jej zdjęcie ;)
 



Tym razem mieliśmy ponad godzinę na kąpiel w morzu, bowiem przyjechaliśmy o 18 na miejsce, a zachód słońca jest ok. 19.
 

W drodze powrotnej jeszcze raz fontanna przy uczelni medycznej - tym razem podświetlona.


Wieczorem chłopaki z Francji zorganizowali Suit and Sari Night. Chodziło o kolację, gdzie każdy miał przyjść w garniturze lub sari, a jeżeli tego nie miał to trochę bardziej elegancko ubrany. Wiele osób bowiem kupiło tutaj sobie garniaki z uwagi na to, że są tańsze niż w Europie.

Ja zrobiłem sobie fotkę z dziewczynami w sari...


a także z kolegą z Omanu oraz z Indii :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz