środa, 20 lipca 2011

Dzień 2 - akademik i okolica...

Miejsce w którym będę mieszkał przez kolejne 2 miesiące nazywa się 'Valley Flats' i jest to akademik dla studentów MIT (Manipal Institute of Technology). Położony jest na wzgórzu, które praktycznie kończy miasteczko Manipal, więc z okien widok rozpościera się na dżunglę :)



Na każdym piętrze są po 2 mieszkania w których znajdują się 3 pokoje dwuosobowe. Jeden pokój posiada łazienkę dołączoną i z normalną toaletą. 




Jednak z uwagi na to, że kolega z Niemiec mieszka w pokoju z łazienką, mi przypadło zamieszkać w pokoju bez łazienki. Jest ona na korytarzu dla pozostałych 2 pokoi. Niestety jest to tzw. dziura i to bez spłuczki. Do spłukiwania służy wiadro...


Nie ma też ciepłej wody bezpośrednio w kranie. Na szczęście jest bojler w kuchni. Tam można napuścić sobie ciepłej wody. Kuchnia to zbyt dużo powiedziane, bowiem jest to pomieszczenie z ladą, zlewem i półkami :) Akurat tam najlepiej łapie internet, więc zrobiłem sobie tam biuro :)



Pokój sam w sobie jest w porządku, jednak ze względu na bliskość dżungli wilgotność jest trochę wyższa, niż u innych. Za to widok jest bajeczny :) Na oknie jest siatka, więc żadne komary mnie nie dosięgły póki co. Jest czysto i nie ma karaluchów.



W pokoju jest wiatrak i jedno gniazdko. Dobrze, że wziałem przedłużacz :) Poza tym wszystko jest zamykane na kłódki, które też przywiozłem. Oczywiście można kupić, ale są one gorszej jakości. 



Bardzo fajny jest nasz oldschool'owy telefon wewętrzny. 


Jeżeli chodzi o wodę, to w każdej klatce jest maszyna, w której jest pitna woda. Działa to w ten sposób, że jest to woda najpierw przegotowana, a następnie schładzana. Póki co wszyscy ją piją i nikt nie miał problemów.

Co mnie jeszcze rozwala to niezliczona liczba gwoździ wbita w przeróżne miejsca w ścianie. 


Powoli zaczynam się przyzwyczajać do warunków. Powiedzmy, że jest to niezła przygoda :D

Wejście do budynku jest otwarte i parkują tam motocykle :) 



Budynki położone są blisko bardzo nowoczesnego centrum sportowego 'Marena'. Jest to dość niezły kontrast z otaczającą rzeczywistością :) Idąc dalej możemy w ok. 5-10min dotrzeć do biura IAESTE, które mieści się na uczelni. 





Aby tam dojść trzeba przeciąć bardzo ruchliwą ulicę pełną sklepów, taxi (motorikszy), straganów itp. Gwar i ruch jest niesamowity. Akurat na zdjęciach tego nie widać, ale trzeba być bardzo ostrożnym przechodząc przez ulicę. Co więcej, światła są, ale nie działają, a ruch jest tu lewostronny. :)





Na drogach można spotkać auta marki Tata, Suzuki, Hyundai i Nissan, a także sporo starszych aut i motorikszy. O europejskich markach można pomarzyć. Chociaż raz widziałem BMW. Ciekawe jest też to, że auta są praktycznie w tych samych kolorach - głównie białe lub srebrne. 




Póki co tyle zdjęć - jest naprawdę ciężko coś uchwycić trzymając wielki parasol w ręce :)

1 komentarz:

  1. Bajka. Bardzo podobne te Twoje zdjęcia z Indii do moich z Wietnamu ;) Powodzenia, nie daj się zjeść :D

    OdpowiedzUsuń